czwartek, 21 stycznia 2010

podsumowanie część V - Allah Akbar!

Nile - Those Whom The Gods Detest

Należą do zespołów idealnych. Udaje im się nagrywać udane albumy w zamkniętej konwencji zarówno muzycznej jak i tekstowej. Trzeba mieć świadomość, że załoga Karla Sandersa obierając taką a nie inną drogę osiąga cele stale balansując na graniczy kiczu, z każdym kolejnym albumem zbliżając się jednak do perfekcji.

Nile wydaje się być zespołem stworzonym do ubóstwiania. Technika na najwyższym poziomie, mocne przyłożenie, brutalny ale nie męczący wokal, a w tym wszystkim masa melodii wpadających w ucho (sic!). W dodatku interesujące koncepty tekstowe stwarzające w połączeniu z muzyką unikalną atmosferę. Those Whom The Gods Detest, to pierwszy album Nile, który przebił w moim prywatnym rankingu In Their Darkened Shrines. Jeżeli porównamy oba materiały widzimy, że amerykański zespół wykonał kolosalną pracę i zrobił ogromny krok naprzód. 

Najpiękniejszym w nowym Nile jest to, że cały czas słychać, że zespołowi się chce. Nie sposób znużyć się ich muzyką. Jest tak przestrzenna i wymaga tak wiele uwagi by dać się przyswoić w całości, że mierzenie się z nią daje poczucie rozrywki wręcz intelektualnej. 

Zespól nie wzbudza sensacji, nie prowokuje, nie epatuje jawnym bluźnierstwem i nie mami dzieciarni trywialnym satanizmem. Po prostu oferuje wysokiej klasy artystycznej dzieło, pewnie utwierdzając mnie w przekonaniu, że mogę spokojnie postrzegać go jako jeden z niewielu bandów, których kazdych dźwięk można brać w ciemno.

Kafir!

6 komentarzy:

  1. podoba mi się sformułowanie "trywialny satanizm". :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Trywialny satanizm" pojawił się kiedyś w rozmowie z Treyem z Morbid Angel w którymś z numerów Teraz Rocka. Nie mam go w Poznaniu, ale jak będę w domu to znajdę i wtedy podam autora tego pięknego sformułowania, bo nie mam pewności czy powiedział to polski dziennikarz czy gitarzysta Morbidów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to się nazywa wyczerpująca odpowiedź :D dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pokonałeś długą drogę jako artysta. Na pierwszej płycie Morbid Angel, , nie brakowało utworów, które epatowały prostackim satanizmem..."

    Tak w oryginale brzmiały słowa Wiesława Weissa, który rozmawiał z Treyem Azagthothem (Teraz Rock, nr 8, październik 2003). "Trywialny satanizm", to jednak moje dzieło;) Cieszę się, że się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. hey sack my hardcore was removed, we got a new adress www.sackmyhardcore.blogspot.com, please rename in your links

    OdpowiedzUsuń