środa, 13 stycznia 2010

podsumowanie część II - trybiący mechanizm

Sepultura - A-Lex

Są zespoły, które darze uwielbieniem za wszystko, co stworzyły. Potrafię docenić każdy utwór, podoba mi się to, co robią bez względu na to, czy ewoluują, czy grają to samo przez kilkanaście lat kariery. Sepultura, niestety, nie należy do grona tych zespołów. Początek kariery Derricka Greena w zespole po odejściu Maxa Cavalery, to dla mnie kompletna biała plama i zejście poniżej poziomu pierwszych, jakże naiwnych i trywialnych w przekazie utworów nagrywanych z oryginalnym wokalistą. Tym bardziej cieszyło mnie w ostatnim czasie, że nowa Sepultura zaczęła nagrywać znów krążki, o których mogę powiedzieć, że są po prostu bardzo dobrą muzyką, nie zastanawiając się, czy to jeszcze thrash, czy death, czy co innego. 

A-Lex, to trzecia z kolei, po Roorback i Dante XXI, płyta Brazylijskiego zespołu, którą charakteryzuje wysoka jakość muzyczna. To drugi kolejny album koncepcyjny - poprzedniczka mówiła o Boskiej Komedii, a tym razem Kisser i s-ka wzięli się za bary z Anthonym Burgessem i jego Mechaniczną Pomarańczą. Pomagał też klasyczny już film Stanleya Kubricka o tym samym tytule.

Jeżeli ktoś, po zapoznaniu się z takimi killerami jak Morbid Visions, czy już nieco oszlifowany Arise, pomyślałby, że Sepultura weźmie na warsztat kompozycje Beethovena, to musiałby być niespełna rozumu. 
Płyta płynie szybko i ze sporym wykopem. Całość składa się z 18 kawałków, wśród których znajdują się cztery przerywniki zatytułowane po prostu A-Lex. Koncept jak koncept, tworzy jedną wyjątkowo zgraną całość, mimo że składają się na nią kawałki iście czadowe jak np. Moloko Mesto (ciekawe ilu będzie takich co nie będą wiedzieć o co chodzi w tym tytule) jak też momenty spokojniejsze. 54 minuty dzięki niewątpliwemu talentowi kompozytorskiemu Andreasa Kissera, potrafi sprawić, że A-Lex będzie odsłuchiwany kilka, a nawet kilkanaście razy pod rząd.

Trudno jest konkurować z dziełami Burgessa i równie świetnym filmem Kubricka szczególnie w ocenie fana obu tych pozycji. Według mnie Sepultura w obecnym składzie (pozbawionym kolejnego oryginalnego członka - Igora Cavalery) wzniosła się na wyżyny. Dodała świeżości i nowej jakości wyżej wymienionym dziełom, ukazując bardzo ciekawą interpretację i być może spowodowała, że wielu fanów sięgnie po pierwowzory.

Pisałem w poprzedniej odsłonie podsumowania, że Death March Fury czekał na wyróżnienie bardzo długo, ale teraz doszedłem do wniosku, że pierwszym albumem, który oczarował mnie w ubiegłym roku był właśnie A-Lex. Mam nadzieję, że kolejne nagrania z Greenem będą równie udane. Ciekawe czy będzie concept album?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz