wtorek, 22 listopada 2016

Życie z grindcorem – rozmowa ze Sfensonem (Unborn Suffer, Kontagion)

Unborn Suffer (od lewej: Lukass, DreadRock, Sfenson)

Pierwszy wywiad na tym blogu przeprowadziłem jakiś czas temu z niezwykle sympatycznym muzykiem Unborn Suffer i Kontagion, Damianem Sfensonem Bednarskim. Kolejne wywiady będą tak, jak wszystko na tym blogu pojawiać się nieregularnie. W planach papierowy zine na takie wymysły...

Wasz ostatni album, The Nihilist, zbiera zdecydowanie pozytywne recenzje. Jak oceniasz to wydawnictwo na tle całej twórczości zespołu?

Jako najbardziej grindcore’owy album w naszej twórczości mający jednak nadal sporo elementów death metalowych. Jestem bardzo zadowolony z brzmienia, kompozycji, sampli i tekstów jakie znalazły się na tym krążku. Nie powiem teraz czegoś tak sztampowego jak „to najlepszy album jaki zrobiliśmy”, to zostawiam naszym słuchaczom do oceny.

Sztampowe są raczej pytania tego typu, ale nie mogę zakładać, że każdy jest na bieżąco z Waszą muzyką. W muzyce US widać zmiany i stopniowe przechodzenie z death metalu w kierunku grindu. Też tak to widzisz? Z czego to wynika?

Wynika z prostego faktu – Unborn Suffer zawsze był zespołem mieszającym death metal i grindcore, z tym, że dotychczas przeważały elementy brutal death metalu a grindcore był niekiedy tylko dodatkiem. Na Nihilist sytuacja odwróciła się o 180 stopni a co dalej? Jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Czas pokaże.

Czy ma to też przełożenie na zespoły, które Was inspirują? Czy tu też są zmiany, ewolucja, czy w domu łoicie disco polo, a muzyka jaka wychodzi, taka wychodzi?

Wypowiem się za siebie i przyznam, że w chwili obecnej słucham znacznie więcej grindcore’a niż death metalu. Ta muzyka jest ze mną już od dawna, ale dopiero od ostatnich kilku lat mocno zagłębiłem się w różne sceny grindowe, poznałem wiele klasyki gatunku, wiele nowych kapel, czy to goregrindy, polityczne grindy, pornogrindy. Death metal ciut mnie zmęczył, nadal uwielbiam klasyki gatunku i wracam często do kapel, które mnie ukształtowały (np. Suffocation) ale nie odnajduję tego WOW w tych wszystkich nowych kapelach brutal death (Gorgasm czy Defeated Sanity akurat w ogóle nie zawiedli). Więc u mnie to zdecydowanie przełożenie na kapele, których obecnie słucham.

A nowi Bracia Figo Fagot?

Skończyłem na Eleganckich Chłopakach i dostałem od naszego basisty Dreada DVD w prezencie Live 30%. Ta wiedza na temat ich twórczości mi wystarczy (śmiech)

Nie każdy łapie ten klimat, ja akurat należę do ich betonowego elektoratu.
Miałem zapytać czy Masz jakiś soundtrack z kucia tynków dla łapania nastroju czy może nie słuchasz niczego, bo hałas wystarczy Ci na próbach i koncertach? Trochę już napisałeś w tym temacie, ale przypuszczam, że nie samym deathem i grindem żyjesz. W końcu coś Cię inspiruje do grania w Kontagion

Soundtrack do kucia tynków? To chyba jedynka Einstürzende Neubauten Kollaps. To ładnie ryje banię i ściany (śmiech). A co mnie inspiruje do tworzenia muzy w KONTAGION? Głównie industrial oraz industrial metal, ale też groove i gdzieniegdzie nawet death metal. KONTAGION to sroga mikstura i nie każdy ją rozumie.

No to pozostańmy przy niezrozumieniu. Mam głupi zwyczaj namawiać na metal znajomych, którzy niczego bardziej ekstremalnego od Piaska bez Chojnackiego nie słyszeli. Jak w słowach godnych dyplomaty zachęciłbyś przeciętną polską gospodynię domową do zapoznania się z twórczością US?

Fajna muzyka do momentu, aż wchodzi wokal. Sprawdź! (śmiech)

Kontagion (Sfenson pierwszy od prawej)
Widziałem zachętę DreadRocka i tam było coś o cyckach Ani Lewandowskiej. Zdecydowanie on bardziej mnie przekonał, ale to w końcu płeć piękną miałeś namawiać
Jak oceniasz polski, nazwijmy to ogólnie, metalowy underground? Trzy najbardziej marnujące się w piwnicach kapele w polskim undergroundzie to według Ciebie...?

Trudne pytanie. Nie śledzę aż tak polskiego undergroundu, więc może postaram się odpowiedzieć „lokalnie”. Jest u nas w Bydgoszczy taki zespół EGOISTIC, moim zdaniem oni zasługują na większy fame. A z innych miast – bardzo lubię i kibicuję ANUS MAGULO. PARRICIDE zawsze zasługiwał na większą renomę. Te kapele w chwili obecnej przychodzą mi do głowy.

Trafiliście niedawno do Selfmadegod Records. Jakie są dotychczasowe doświadczenia we współpracy? Jesteście zadowoleni? Tak to sobie wyobrażaliście? Co zmieniło się w porównaniu do poprzedniego labelu - Ghastly Music.

Tak naprawdę wszystko. Kontakt z wytwórnią jest płynny i bardzo profesjonalny. W końcu dotarliśmy do większej publiki w Polsce. Nasze wywiady i recenzje pojawiły się w popularnych gazetach o muzyce metalowej, nie tylko w naszym kraju. Lajków na FB przybywa, otrzymujemy coraz więcej wiadomości od fanów. Nic tylko się cieszyć.

Faktycznie wywiadów jest multum. A czy myśleliście o jakimś dłuższym wypadzie poza granice naszego kraju? Są na podziemnej scenie ekipy, które wybierają się nawet poza ocean... Nex, z którym zdarzyło Wam się grać na Drrramie w Gdańsku był z kilkunastoma koncertami w Rosji...

Myśleć myśleliśmy, nie raz. Nawet obecnie jestem w trakcie rozmów i negocjacji z rożnymi Festiwalami, ale to „temat ściana”. Głównie spotykamy się z brakiem zainteresowania albo nędznymi warunkami pt. przejazd w całości za swoje. Nie tędy droga. Ja może i żyję teorią, że trzeba grać, grać i jeszcze raz grać, ale nie za wszelką cenę.

Grasz już z US 15 lat. To może powiedz parę słów o filmie Nie wszyscy są z nas, który ten czas podsumowuje. Jak udała się premiera? Gdzie jeszcze będzie można ten film obejrzeć?

Premiera wyszła świetnie. Życzyliśmy sobie, żeby miejsc siedzących na niej zabrakło i tak się właśnie stało. Ludzie dopisali, a zorganizowanie tego wydarzenia w takim klubie, jak Mózg było dodatkowym plusem. Dokument o nas będzie można zobaczyć jeszcze raz na naszym 15-leciu, które odbędzie się już niedługo, czyli 17.12.2016 w klubie Estrada Stagebar w Bydgoszczy. A potem? Albo wrzucimy na neta, albo wydamy jako DVD, jeszcze nie wiemy.

Właśnie... Jak wyglądają plany wydawnicze? Szykujecie coś nietypowego? Split, składankę? A może po prostu mielicie już materiał pod kolejny pełnowymiarowy krążek?

Na razie żadnych planów wydawniczych. Promujemy „Nihilistę” oraz szykujemy się na 15-lecie, które będzie przepełnione atrakcjami i gośćmi. Jak nasz występ na tym wydarzeniu fajnie wypadnie to może wydamy to na DVD dorzucając dokument, zobaczymy.

Dbacie o oprawę, o detale. Widać to przy kolejnych albumach, widać na koncertach. Kto o tym decyduje? Macie w tym aspekcie demokrację czy jesteś tyranem i despotą? Takie zarzuty słyszy chyba każdy muzyk, który kierując bandem zmienia członków zespołu. Pomyślałbyś w ogóle o sobie w tych kategoriach?

Jeśli chodzi o UNBORN SUFFER, to każdy z nas dba o detale i o to, żeby „chodziło” oraz „żarło”. W KONTAGION natomiast ja dbam o smaczki i zgranie całej kapeli. Co do tyrana i despoty – przez wiele lat byłem tak postrzegany przez ludzi spoza zespołów. Wielu nadal uważa, że taki jestem. Z pewnością nauczyłem się na błędach i dziś staram się wykonywać liderowanie najlepiej jak mogę. Z resztą liderem to jestem tylko w KONTAGION, w UNBORN SUFFER nie ma takiej osoby.

Jak muzyk zaangażowany w dwa zespoły radzi sobie w normalnej, codziennej pracy zarobkowej? Miałeś jakieś problemy przez tatuaże? A może szef słuchał muzyki i stwierdził, że taką sztukę może tworzyć tylko chory pojeb? Przyznam się, że liczę na jakąś opowieść tego typu.

Na szczęście miejsce, w którym pracuję nie zwraca uwagi na wygląd, tylko na jakość wykonywanej pracy. Zatem – niestety – nie mam dla Ciebie kontrowersyjnej opowieści. No może poza tą: na rozmowę kwalifikacyjną zdjąłem cały piercing i zasłoniłem rękawy oraz szyję a gdy dostałem pracę i przyszedłem cały okolczykowany i z odsłoniętymi dziarami to dziewczyna, która prowadziła ze mną rozmowę w żartach tylko powiedziała – oszukista  Co do tworzonej przeze mnie muzyki – mało kto się tym zainteresował u mnie w pracy. Może to i dobrze (śmiech)

Puenty nie będzie.