poniedziałek, 14 grudnia 2020

Słoń depczący uszy

Słoń - Brain Dead Familia

Tego typu stylistyki na blogu jeszcze nie miałem. Ale muszę przyznać, że od paru tygodni słucham tego albumu jak opętany. Kiedy budzę się rano, to pierwsze co słyszę, to beaty Chrisa Carsona, albo przekonująco ostry wokal Wojciecha Zawadzkiego. Ostatnio tak dużo muzyki powiązanej z rapem słuchałem chyba w gimnazjum. Wtedy był to debiut K44. Do rapu nie wracałem już prawie wcale. I choć wielu wykonawców znam, to raczej tylko z nazwy. Przyszedł czas nadrobić zaległości.

Styl reprezentowany przez Słonia na albumie BDF to tzw. horrorcore. Z zasady niechętnie podchodzę do etykietek z -core w nazwie. Wyjątek robię tylko dla hardcore'a. Ale tutaj pasuje wszystko i może nawet zaryzykuję i przeproszę się z deathcorem. Co do rzeczonych horrorów, to bliższą znajomość z nimi zawarłem jakoś w czasie premiery Teksańskiej masakry piłą mechaniczną w wersji z 2003 roku. Potem bywało różnie, ale odkąd obejrzałem kultowe dzieło Suspiria ten gatunek stał się zdecydowanie moim ulubionym. 

Hip-hop to, jak wiadomo przede wszystkim dobra nawijka, a teksty na drugim solowym albumie Zawadzkiego są po prostu genialne. Gdyby je przetłumaczyć na angielski nie różniłyby się znacznie od liryków, z którymi od wielu lat stykam się słuchając death metalu. Metal śmierci jest zresztą dobrze znany poznańskiemu artyście, o czym dowiedziałem się oglądając wywiady z nim, których mnóstwo jest na youtube. Teksty Słonia są pełne odniesień do filmów (płytę rozpoczyna intro zapożyczone z Martwicy mózgu), książek, seryjnych morderców, itd. Uwielbiam intertekstualne klimaty. Może zabrzmi to dziwnie, ale ostatnio tyle powiązań z innymi dziełami kultury spotkałem przy poznawaniu twórczości Iron Maiden. Hip-hop słynie z dosadnego języka. Tutaj przekleństw nie jest przesadnie dużo, ale same opisy, porównania i nawiązania budują nastrój znakomicie. Atmosfera jest zdecydowanie wręcz teatralno-kinowa. Przy praktycznie każdym kawałku ma się w głowie obrazy, bo liryki Słonia są bardzo sugestywne. Chłód, smród, zgnilizna, czyli to wszystko, co odrzuca automatycznie ludzi o zdrowych zmysłach. Dobry przykładem jest np. tekst utworu Dzieci Dagona opowiadający makabryczną historię z plaży we Władysławowie:

Jej oczy są szeroko rozstawione na skroniach
Szaro mleczny kolor skóry pozbawiona uszu głowa
Między palcami błona wzbudzała w chłopaku lęk
A z jej wydętych rybich warg wydobył się dźwięk
Nienaturalny śpiew przyzywanie wodnej nimfy
Brzmi jak delfin z gruźlicą przytrzaśnięty drzwiami windy

Jak to na rapowej scenie na albumie pojawiło się sporo gości. Z mojego punktu widzenia najciekawszy jest Groov, lider metalowego Drown My Day z Krakowa. De facto, to dzięki temu zespołowi przyjrzałem się uważniej Słoniowi. Pierwszy raz posłuchałem tegorocznego singla Clint Eastwood, którego na facebooku wrzucał Pakol. No i właśnie w teledysku do tego utworu Zawadzki paradował w czapce z logo Drown My Day. Zarzuciłem temat na próbie zespołu i dowiedziałem się wtedy, że Słoń mocno siedzi w muzyce metalowej. No i wtedy sprawdziłem więcej i wsiąknąłem na dobre. Po wielokrotnym przesłuchaniu BDF mogę powiedzieć, że Martwy, znalazłby się na mojej liście ulubionych utworów wszech czasów, a słuchając tekstu utworu Ogień i lód niezmiernie mam ciarki na plecach...

Jestem anihilacją zabójcą gwiazd
Wszystko co widzisz zwęgli mój blask
Dziś cały świat utonie w żółci
Kolczaste pnącze zaciska uścisk
Do oceanu ognia oceanu ognia
Do oceanu ognia oceanu
Do oceanu ognia oceanu ognia
Do oceanu ognia wpływa rzeka Styks 

Od samego początku wstawiania recenzji na ten blog starałem się kupować albumy, które opisywałem. Dużą część z nich najpierw nabyłem, a później opisałem, bo naturalnie wolę pisać o dźwiękach, które dane mi było dobrze poznać. Dziś, przy okazji powstawania tego wpisu, przeprowadziłem szybką kalkulację. Mam na półce niemal równo 2/3 recenzowanych albumów. I nawet w trzech ostatnich wrzutkach ta proporcja się zgadza. Zdecydowanie i z przytupem na listę albumów do zakupu wkracza BDF. Parę dni temu ukazał się nowy solowy album Słonia, więc coś czuję, że będę szukał jakichś promocyjnych ofert i może zaopatrzę się od razu w całą dyskografię. Jeżeli będzie przynajmniej tak dobrze, jak na albumie z 2015 roku, to na pewno będzie warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz