sobota, 14 grudnia 2013

Sobotni Freestyle cz. 3. Brutalna melancholia

Brutalność czy melancholia?

Po długiej przerwie powraca sobotni freestyle. Zaczynamy od przypadku tzw. przebrutalizowania zespołu. Czyli imponujący krwawo-mięsnymi sesjami zdjęciowymi Watain. Szwedzi nie są mi kompletnie obcy, ale żaden tam ze mnie ich znawca. Orientuje się, że słuchać ich jest trendy, że Nergal się jara, itp. W tym roku Watain wydał piątego już długograja. Recenzje jak na razie bardzo średnie. Mnie zaskoczyło najbardziej złagodzenie brzmienia. The Wild Hunt wszedł mi jak bułeczka z masłem i zbyt wiele nie różnił się pod względem intensywności czy brutalności od nowego Fleshgod Apocalypse. A przecież Włosi to zupełnie inna bajka. Żeby kompletnie nie zaburzyć obrazu Szwedów, tym którzy jeszcze dysonansu poznawczego nie uświadczyli, pokażę ich z tej bardziej typowej strony. Czyli mocny kawałek, do którego powstał klip.


Kolejny kawałek nie będzie miał opisu. Wrzucam go tutaj, chociaż będę go właśnie słuchał po raz pierwszy. A że poleca go sam Kirk Hammet... Carcass ciągle jakoś nie może się do mnie dobrać. Coś mi w nich nie pasuje. Nowy album jest ponoć killerski. Ale kurczę stare niby też, a jakoś ciągle ze mną nie trybią...


Ok, udał się Brytolom ten kawałek. Szkoda tylko, że tak często pokazują na pierwszym planie długowłosego Janusza. W trakcie słuchania Carcass przypomniałem sobie o Belgach z Leng Tch'e. Zresztą nazwa zespołu, wzięta od chińskiej tortury polegającej na stopniowym odcinaniu członków towarzyszył mi ostatnio przy lekturze Karaluchów Jo Nesbo. Swoją drogą polecam. Były norweski piłkarz pisze naprawdę znośne kryminały.



Zwalniamy tempo i wchodzimy w znacznie bardziej melancholijne klimaty. Ukochany Biały Guzik, czyli Bijelo Dugme. Legenda Yu-Rocka po raz kolejny w sobotnim freestylu i znów w składzie z genialnym Alenem Islamoviciem. Evo zakleću se to czwarty utwór na ostatnim albumie grupy pt. Ćiribiribela. Saksofon, klawisze i nadający bujającego rytmu bas. Do tego oszczędne dość wstawki gitary Gorana Bregovicia. Świetny utwór do wyciszenia i rozmyślania. Do tego jeden z wielu teledysków. Ten image. Alen-krótko-z-przodu-długo-z-tyłu-Mój-idol-Islamović!


Pozostając w Jugosławii. Piloti to ponoć legenda tamtejszej sceny. Zetknąłem się z nimi pierwszy raz stosunkowo niedawno oglądając talk show Ivana Ivanovicia. Lider grupy, Kiki Lesendrić, dzielił kanapę z gwiazdą bałkańskiego turbofolku Severiną. Co niektórzy powinni ją kojarzyć ze słynnego filmu. Podpowiem, że nie była w nim ubrana. A od Pilotów mamy usypiającą powoli dzisiejszy freestyle balladę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz