sobota, 27 listopada 2010

Turecki specjał


Cenotaph - Puked Genital Purulency

Odgłosy z rzeźni przeplatane samplami przywodzącymi na myśl soundtracki horrorów z lat 80. Do tego krwisto czerwona okładka, w dwóch makabrycznych wersjach i zdjęcia odciętych kończyn wewnątrz wkładki. Niezrozumiałe teksty i dumnie eksponowany na jednym ze zdjęć t-shirt Mortician. Po prostu rzeźnicki brutal death.

Czwórka muzyków z Ankary na Puked Genital Purulency jest w wybornej formie. Mimo niejako wpisanej w ramy gatunku nieprzystępności materiału, całość jest mało męcząca. Produkcja jest na tyle klarowna, że słuchacz nie męczy się ścianą niezrozumiałych dźwięków. W dodatku klasyczny dla brutal death bardzo głęboki growling bardzo dobrze współgra z muzyką. Chociaż oryginalny na pewno nie jest.

Płyta została zakupiona w ciemno, na bazarze w Istambule, po upewnieniu się, że zespół jest true i że pochodzi z Turcji. Ekipa ze stolicy kraju Ataturka, nagrała po PGP jeszcze trzy krążki. Łącznie ma ich w dorobku pięć. Wydany w tym roku Putruscent Infectious Rabidity różni się już znacznie od albumu z mojej kolekcji. Odmienne brzmienie, bardziej chłodne. Kompozycje szybsze, bardziej skondensowane. Słychać postęp techniczny, ale jeśli miałbym wybierać, to wolę szczere emocje jakich z pewnością mnóstwo jest na drugim albumie bandu z Ankary. Wypadać posłuchać tej płyty, nawet jeśli nie ma się tak jak ja, fioła na punkcie miasta dwóch kontynentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz