poniedziałek, 10 listopada 2014

Uwięziony w narożniku

Death - Individual Thought Patterns

Był czas, że dźwięki tworzone przez Chucka Schuldinera wypełniały mi dzień, tydzień, miesiąc, nawet lata. Właściwie całe liceum słuchałem na okrągło pięciu albumów Death (wszystkich oprócz wtedy za surowego  dla mnie debiutu i niezrozumiałego Spiritual Healing). Przeżyłem też atak na siebie z powodu bluzy z okładką Individual Thought Patterns. Sporo starszy przedstawiciel starej gwardii metalowej po prostu nie mógł uwierzyć, że szczeniak z liceum może nosić taką świętość z innego powodu  niż pozerstwo. Ale wyrecytowałem dyskografię i miałem spokój.

Piąty długograj amerykańskiego bandu jest dla mnie szczególny. Chociaż to nie mój ulubiony album Death (na niego jeszcze przyjdzie pora), to zawiera sporo moich osobistych highlightów z dorobku Schuldinera. Jednym z nich jest chociażby Mentally Blind z hipnotyzującymi gitarami i zwolnieniem w refrenie.

From the mentally blind come ideas that are poison
Take away the power and shallow person you will find

Jak zwykle świetny jest utwór pierwszy. Solówka po szybkim minutowym otwarciu Overactive Imagination jeszcze dziś za każdym razem wgniata mnie w fotel. A zaraz mknie genialny In Human Form. Ten utwór klimatem zdecydowanie wpasowałby się w poprzedni album. Ma jednak troszkę bardziej melodyjne gitary. No i Gene Hoglan gra jednak zdecydowanie bardziej metalowo niż Sean Reinert. Do moich absolutnych faworytów dołożyłbym jeszcze Trapped in a Corner. Tu z kolei popis daje perkusista. Uwielbiam wsłuchiwać się w intro, w którym Hoglan na początku pozostaje w cieniu, a później z pomocą DiGiorgio wyprowadza sekcję rytmiczną na pierwszy plan. Liryki Chucka, który dawno uciekł już od tematyki gore sięgają do ludzkiej psychiki. Mizantrop Schuldiner pisze o tym, czym gardzi, co go mierzi, co wzbudza w nim niechęć i powoduje nienawiść.

I want to watch you drown in your lies
The end of your masquerade, a matter of time

Bas słychać zdecydowanie bardziej niż na poprzednim krążku, gdzie DiGiorgio sprawiał wrażenie zagłuszonego przez gitary Chucka Schuldinera i Paula Masvidala. Wielkiego blondasa z Kalifornii teraz jest pełno w każdej kompozycji. Popisem jest zamykający album The Philosopher, w którym bezprogowy bas Steve'a gra znakomite partie solowe. Szukając inspiracji do ćwiczeń gry trzema palcami na czterech strunach odkryłem też, że absolutnie fenomenalna jest linia basu z pierwszego utworu. Wirtuozerskie odtworzenie partii DiGiorgio można zobaczyć na filmiku poniżej. To zdecydowanie najlepszy cover muzyki Death jaki kiedykolwiek udało mi się widzieć. A widziałem ich sporo.


Trudno znaleźć na tym albumie element, do którego można się doczepić. Całość jest zróżnicowania, bo oprócz szaleńczych galopad jak w pierwszym utworze, są też zwolnienia jak w kawałku tytułowym. Do tego kompozycje są zabójczo wręcz przebojowe. Znam wielu fanów Death, którzy uważają, że ITP to opus magnum Schuldinera. Z mojego punktu widzenia na minus jest brzmienie gitar, zbyt klarowne, przypominające produkcję zespołów klasycznie heavy metalowych. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu przybrudzona barwa duetu Schuldiner/Masvidal z poprzedniego krążka. Przy okazji przypomniała mi się dyskusja na temat stylu muzycznego reprezentowanego przez Death po Leprosy. Swego czasu twardo broniłem stanowiska, że mimo ewolucji na każdym albumie jest wyraźnie słyszalny death metal. Teraz mam już więcej wątpliwości. O ile jeszcze ITP czy Symbolic są w stanie się wybronić, to ostatnie dzieło Chucka, The Sound of Perseverance jest już bardzo odległe od klasycznie rozumianego metalu śmierci.

Chuck zdecydował się na nakręcenie kolejnego wideoklipu. Tym razem wybór padł na The Philosopher, czyli ostatni utwór na płycie. Co ciekawe nie widać w nim Andy'ego LaRocque, który nie był już wówczas członkiem zespołu. Po charakterystycznej gitarze we włoskich barwach narodowych można szybko rozpoznać Ralpha Santollę. On też nie zagrzał w zespole miejsca. Ale dzięki klipowi miał swoje pięć minut. A zastąpił go mój ulubieniec, Bobby Koelble, którego mam nadzieję zobaczyć w przyszłym roku na trasie z okazji 20-lecia albumu Symbolic.


Na ITP Schuldiner ciągle jeszcze wydawał się poszukiwać. Skład zespołu nie był stabilny, na kolejny album został tylko perkusista. Na Symbolic Death podążył w stronę refleksji nad człowiekiem i chłodnego klimatu kompozycji. ITP to chyba ostatni album Schuldinera, na którym w niektórych utworach słychać autentyczną radość z grania. Później jest już coraz bardziej boleśnie. Ale według mnie muzycznie to jeszcze nie było wszystko na co stać Death.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz