sobota, 7 stycznia 2012

Przewodnik po Bałkanach

Trochę zainspirowany ostatnimi dokonaniami Karola ze Świata Języków Obcych postanowiłem nieco ożywić formułę bloga i napisać coś innego niż recenzję. Ten post będzie czymś w rodzaju mojego autorskiego przewodnika po obszarze Jugosławii oczywiście zaprezentowanego w formie muzycznej.

Po rozpoczęciu studiów filologicznych naturalne było eksplorowanie obszaru byłej Jugosławii również przy pomocy popularnych na tym obszarze utworów muzycznych. Co ciekawe, poprzez poznawanie języka stopniowo zmieniał się zakres mojej tolerancji, mój gust muzyczny zaczął przyswajać dźwięki, o które wcześniej bym się nie podejrzewał.
Zacznę mało sensacyjnie, bo od pozycji kultowej i obowiązkowej, w dodatku podlanej rockowym sosem. Trudno powiedzieć do której z polskich grup można porównać Bijelo Dugme. Może do Perfectu, może do Lady Pank? Grupa dowodzona przez znanego w Polsce bardzo dobrze Gorana Bregovicia to dziś jeden z moich ulubionych zespołów. Stopniowe opanowywanie podstaw języka i zaznajamianie się z tekstami pomogły mi w akceptacji, a później nawet polubieniu utworów, które przedtem wydawały mi się po prostu śmieszne. Najlepszym dowodem jest utwór Selma z pierwszego długograja Białego Guzika. Dziś dla mnie jeden z evergreenów, kiedyś tylko kiczowaty prog rock poznany dzięki zachęcie taty.
Z czasem niemal każdy utwór Bregovicia i spółki przypadł mi do gustu. Nawet jeśli nie podoba mi się wersja oryginalna, to podoba mi się któraś z wersji koncertowych. Jeżeli nie przypadło mi do gustu wykonanie z jednym wokalistą, to zazwyczaj przekonała mnie wersja z innym śpiewającym. Bijelo Dugme panów przy mikrofonie miało trzech, mój ulubieniec to Alen Islamović. Najmniej rockowy, za to najbardziej profesjonalny. A za ten najbardziej serbsko-chorwacki utwór na świecie po prostu go kocham:

Połączenie hymnu Chorwacji z serbską pieśnią patriotyczną, utożsamianą przez wielu z nacjonalizmem i ruchem czetnickim wyszło ostatniemu składowi Bijelo Dugme nadspodziewanie dobrze. Ciekawe ilu słuchaczy tak jak ja słysząc hymn narodowy Chorwatów mechanicznie dośpiewuje sobie serbskie uzupełnienie?

Ważnym etapem mojej bałkańskiej edukacji muzycznej były ćwiczenia z Wiedzy o kraju i kulturze na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza prowadzone przez dra Marina Zekicia. Na jednych z zajęć oglądaliśmy reprezentacyjne dla regionu utwory muzyczne, niektóre z nich pochodziły z kultowych filmów. Dzięki nim poznałem podstawowe pozycje z jugosłowiańskiej kinematografii, miałem też otwartą drogę do dalszych, już samodzielnych poszukiwań. Najbardziej zapadła mi w pamięć oglądana przez nas wówczas scena z pierwszego pełnometrażowego filmu Emira Kusturicy (dziś Nemanji ;) Czy pamiętasz Dolly Bell? Młody Slavko Štimac wykonuje miłosną piosenkę w sposób, którego nie da się zapomnieć. A klip jest świetnym trailerem do filmu i materiałem do ćwiczeń językowych.



Bałkany nie przestają mnie zaskakiwać muzycznie. Odkryciem ostatnich dni stał się dla mnie hip-hop z przymrużeniem oka w wykonaniu grupy Ajs Nigrutin. Plumkanie przy tłustych bitach doskonale sprawdza się jako soundtrack na imprezach. A jak się jeszcze rozumie tekst, to już w ogóle jest świetnie.
Jeśli chodzi o podobne klimaty, to z pewnością na uwagę zasługuje podrzucony mi przez kolegę Wichra Beogradski Sindikat z piosenką o wymownym tytule Samo za BGD (Tylko dla Belgradu). Inny rapowany kawałek o całkiem niezłej warstwie muzycznej i kontrowersyjnym tekście to Mater vam jebem Edo Maajki, znanego bośniackiego rapera.

Kiedy słyszę w radiu kolejny raz Ostatnią nockę Macieja Maleńczuka mam odczucia podobne, jak przy słuchaniu The Man Who Sold The World w wersji Nirvany. Dobra piosenka, ale cover. Chociaż i tak pewnie niewiele osób się o tym dowie. I choćbym edukował wszystkich moich znajomych i tak tej niesprawiedliwości nie zmienię. Dla ciekawych poniżej jedyna słuszna wersja.


Na koniec zostawiłem sobie najsmaczniejsze kąski, czyli najmniej pasujący do mojego gustu muzycznego kawałki, które spotkałem na swoje drodze w edukacji muzycznej dotyczącej Bałkanów. Kilka z nich mnie po prostu śmieszy, kilka darzę sentymentem, niektóre, co dziwne, wręcz uwielbiam. Bałkański pop króluje w mediach, gwiazdy turbofolku są ubóstwiane przez tłumy. Ciekawym przypadkiem jest Jelena Karleuša, prywatnie żona zawodowego piłkarza reprezentującego Crveną Zvezdę, Duško Tošicia. Pani, która wygląda, krótko mówiąc, jakby jej operacje plastyczne robił początkujący chirurg, wykreowała w ostatnich latach nachalnie wrzynający się w głowę kawałek o bezsenności.


Tę kontrowersyjną panią, która w mediach prezentuje się jako bardzo pewna siebie i lubiąca krytykować innych, poznałem za sprawą świetnego telewizyjnego show Šesto čulo. Wtedy jeszcze nie wiedziałem czym się zajmuje, zwróciłem tylko uwagę na jej osobliwy wygląd i intrygujące wypowiedzi. Dużo większe wrażenie robi na mnie chorwacka gwiazda Severina, której Gas, Gas jest obowiązkowym elementem bałkańskich imprez. Na zakończenie kolejna piosenka Lepej Breny, piosenkarki którą podlinkowałem nieco wyżej. Niecodzienna wersja, bo w wykonaniu piłkarzy Crvenej Zvezdy wracającej samolotem po pamiętnym finale Pucharu Europy w Bari w 1991 roku. Najbliżej kamery wielki Dejan Il Genio Savićević.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny wpis.

    Bijelo Dugme bardzo lubię. Ostatnio koleżanka pomogła mi odświeżyć te kawałki przygotowując składankę na imprezę. W tym momencie przypomniałem sobie, że Bregovic często wykorzystywał motywy muzyczne swego zespołu tworząc muzykę filmową. Niektóre kawałki BD dały początek utworom takim jak "Kalasnikov" czy "Mesecina". Ciekawa sprawa, bowiem Bregovic przerabiał wielokrotnie te swoje melodie - vide płyta znana u nas najbardziej, czyli ta nagrana z Kayah.

    OdpowiedzUsuń